Sensowirus

W Warszawie. Dziecko prosi, żeby na lotnisko. Oglądać samoloty. OK. Jedziemy.
Parkujemy. Terminal A. Idziemy na taras widokowy.
Zamknięty – bo: kolanowirus, śmiertelne zagrożenie, dystans społeczny, achtung, warning, wnimanje, hande hoch!
Wracamy. Czas 9 minut. Parkomat. Trzydzieści, kurwa, słownie, złotych.
Dobrze, że po drodze, koło odlotów, złapał telefonem pokemona Psuducka, bo by mnie chyba trafiło.
Wracamy do centrum.
W Złotych Tarasach jakieś 7 tysięcy osób. Każda z nich ma w dupie kolanowirusa.