O odkurzaniu.

Zupełnie bez złośliwości dokonam pewnej analizy.

Czego potrzebujemy aby posprzątać jakąś powierzchnię? I uściślijmy – posprzątać, nie uporządkować. Historycznie i ewolucyjnie rzecz biorąc – potrzebujemy do tego np. miotły, zmiotki, grabek – do zgarnięcia, wygarnięcia i zgromadzenia zanieczyszczeń, a także szufli, szufelki, łopaty – do ich usunięcia z powierzchni sprzątanej.

Efekt sprzątania to powierzchnia oczyszczona wizualnie i fizycznie, a brud wyniesiony, wywieziony – do kosza, zasobnika, śmietnika i dalej, tam gdzie wywozi się zanieczyszczenia.

Ewentualnie, gdy już jesteśmy na poziomie cywilizacyjnie wyższym – używamy odkurzacza. Odkurzacze dzisiaj to jest, jak wszyscy wiecie – pole technologicznych popisów. Długi czas była tam stagnacja, którą łamał jedynie, znakomity, amerykański Rainbow z separatorem odśrodkowym i filtrem wodnym, ale później już pojawiły się tanie odkurzacze z filtrami HEPA, następnie roboty Roomba i ich liczne klony, a także pionowe odkurzacze bezprzewodowe, które są dziś bardzo popularne, bo poręczne, a oferują kapitalną wydajność.

Czytaj dalej „O odkurzaniu.”

Kot, który rozumie po ludzku.

Mam kota, który rozumie doskonale co do niego mówię.

Skąd te wnioski? – zapytacie.

Wołam do niego: – idziesz czy nie?

I on albo idzie, albo nie.

Z cyklu: fakt autentyczny. Dymex I

Tangens, mój dobry kolesiowiec, w wigilię kaca po 33 urodzinach, stał oparty o sosnę w lasku paląc Galuaza. Na prawo od nas ział ciemnością parów, zwany przez lokalesów z Koziej Górki – Diabelskim Wąwozem.

Kiedyś, rzekł puszczając chmurę Tangens, sobie tak myślałem, przedstawiałem…, że coś będę w życiu znaczył, rozumiesz…, coś nastąpi, jakaś kreacja, jakaś rola moja istotna

Zaciągnął się głęboko.

I co kurwa? Wyłysiałem, a nawet czwórki w totka trafić nie mogę.

Yves Klein. IKB.

Niebezpieczna ciekawość

Jak byłem mały, poszliśmy z mamą do ciotki Edzi, która mieszkała przy Kilińskiego, z wujkiem Marianem, psem Amorem i starszym kuzynostwem, które już zasadniczo było w wieku korkowym.
Coś ja tam robiłem w ich pokoju, generalnie pętając się po mieszkaniu usłyszałem, że ciotka mówi do mamy, że „Marian to ma węża w kieszeni”.
W przedpokoju wisiała akurat marynarka wujkowa, więc – jak to dzieciak, zakradłem się, wspiąłem na paluszki i włożyłem rękę do bocznej kieszeni.
Wtem, strasznie mnie coś dziabnęło nad małym palcem. Z bólu i strachu się mało nie odbiłem od ściany przeciwległej. Aż krzyknąłem. Uciekłem do pokoju kuzynów.
Wpadła matka z ciotką. Co się stało?!
Ja oczywiście ani myślę się przyznać, ale… zacząłem sinieć i puchnąć.
Zawołały pogotowie.

Bym się przewinął, gdyby mi na Jeleniogórskiej nie podali surowicy.

[$tary]

Minister był

27 lipca miało w sali konferencyjnej BOK MCC miało miejsce spotkanie polityczne na b. wysokim szczeblu – zupełnie bez beki. Miasto odwiedził min. spraw zagranicznych – Grzegorz Schetyna. Udział brali szefowie Euroregionów Nysa (Piotr Roman) i Glacensis (Kłodzko), burmistrz Zgorzelca, szefowa Saksońskiej Agencji Oświatowej i parę innych osób. Omawiano wiele ciekawych tematów – m.in. to, że w ciągu dekady, w modernizację linii kolejowej na zachód wpompowano setki milionów – po czym za obecnego rządu, zniesiono (w ubiegłym roku) regionalne połączenia do Niemiec.

Teraz samorządowcy z sąsiadujących powiatów muszą jednoczyć siły, i angażować energię by przywrócić to co jeszcze kilkanaście miesięcy temu działało. Podobne historie dotyczą połączeń kolejowych z Czechami.

Serce rośnie jak się czyta takie informacje.

P.S. Mimo, że minister Schetyna jest z PO – na opublikowanych, na jednym z portali fotkach, w oczy rzuca się brak jakiegokolwiek pysiaczka związanego z PO-wskimi władzami naszego powiatu. Na powiatowych stronach WWW również brak wzmianki o odwiedzinach takiej szychy jak konstytucyjny minister. To, jak się zdaje, efekt udziału bolesławieckich działaczy PO w politycznym zamachu na Schetynę jesienią 2013, kiedy to w wyborach na dolnośląskiego przewodniczącego partii – nasi partyjni lokalesi stanęli murem za Protasiewiczem. Karta się odwróciła – podpity Protasiewicz skompromitował się na niemieckim lotnisku i został politycznie zmarginalizowany, zaś Schetyna został ministrem. No, cóż. Niefart w obstawianiu ruletki zdarza się.

[$tary]

Nadchodzi tolerancja. Uciekajmy w góry!

Kilka mnie myśli naszło, w tym pracowitym tygodniu – więc szybko je tu zapiszę, bo na 100% zapomnę. – tak jak mi ostatnio z głowy wyszła data pierwszego lądowania człowieka na słońcu.
Po pierwsze więc – taka reklama mnie poruszyła, gdzie młodzieniec oświadcza, że jest swoim dziadkiem, swoją nauczycielką, swoim kumplem, itp. Ta logika reklamowa, sprawia, że nic nie stoi na przeszkodzie, by był również na przykład swoim członkiem. Kumpla też. Albo hemoroidami dziadka. Ta reklama ma przesłanie – wyrażaj się w pełni! I to mi się podoba.

Po drugie jej świątobliwość Unia Europejska zadecydowała, że zniesie formy grzecznościowe – pan, pani, bo są seksistowskie, staroświeckie i obrażają uczucia. Jakieś tam.

Przedstawiłem sobie natychmiast – jak to będzie wyglądało np, w urzędach, czy podczas kontroli drogowej, gdy policjant rzuci do mnie – na europejskim luzie: daj dokumenty i szoruj do radiowozu!

A ja do niego: Najpierw pokaż legitymację służbową! Albo spadaj!

Niedługo urzędnicy z Brukseli zniosą też formy powitalne – typu “dzień dobry” – bo zwyczajnie mogą irytować tych, którym się na ten przykład wydaje, że wcale dobry nie jest.

A tak a propos – co się mówi o 2:30 w nocy na powitanie? Dobranoc? Bo przecież to nie wieczór.

Ale to dopiero po tym gdy Hiszpania zalegalizuje już współżycie z małpami wąskonosymi. I samochodami wyposażonymi w katalizator wraz z filtrem cząstek stałych.

Panie feministki chadzały 8 marca – w komunistyczny dzień kobiet, po ulicach miast w ramach tzw. manif. Manifowały, że zdrowie tak – zdrowaśki nie! Jakoś nie mogę powiązać sensu tych okrzyków.
Być może wszystko przez to, że polskie feministki, żyją w cnocie i celibacie. Z tym, że w odróżnieniu od zakonnych – one niczego nikomu nie ślubowały. Zdrowiem w Polsce, w każdym razie, o ile mi wiadomo, nie zajmuje się kościół, a bodaj “rząd” Donalda Tuska z Lady Kopacz na czele.
Od kilku dni słychać, że ta postępowa pani – nie ma zamiaru gadać z nikim, ani o szczepieniach zabezpieczających przed rakiem szyjki macicy, ani o znieczuleniach przy porodzie. Potrafię zrozumieć, że łysiejąca Kopacz czerpie z tego drobną satysfakcję, taka mała Schadenfreude. Życie ma boleć!

Dzisiaj podali, że do europarlamentu zastartuje z PO – Marian Krzaklewski. Przypomnę, że to była najbardziej swego czasu obciachowa postać dla tzw. krajowej inteligencji. Nienawidzili go mniej więcej tak samo jak 15 lat temu Wałęsy, a obecnie Kaczyńskiego.

Wcześniej na jakąś tam fuchę w Eurolandzie zaproponowali Cimoszewicza. Jakby już się pomysły skończyły, to chciałem nieśmiało przypomnieć, o teoriach, że Adolf Hitler żyje. Ponoć gdzieś w Ameryce Południowej.

Jak zawsze zaskoczeni.

Znacie już Państwo zapewne ukute przeze mnie pojęcie “Święto dziennikarza”. To zwykle jakaś sążnista katastrofa, gdzie trup ściele się gęsto, płonące wraki pokrywają hektary, a osierocone dzieci łkają, kierując ku niebu złorzeczące piąstki. Aha! Oczywiście TVN24 wysyła tam wszystkie “błękitne”!

Przykładem “ŚD” była katastrofa śmigłowca ratowniczego pod Wrocławiem – sprzed dwóch, bodaj tygodni.

Helikopter spadł przed ósmą rano. Całą akcję śledziłem na bieżąco. Miałem włączone stacjonarne CB na kanale 19, a przygotowywałem się właśnie do jazdy tym odcinkiem A4.

Jednocześnie miałem włączony TVN24.

Z CB radia wiedziałem o g. 8.00, że pas A4 nieopodal Legnicy został zamknięty na odcinku 20 km dla ruchu.

Tymczasem TVN24, który dotarł z kamerami, około 8.20 do miejsca katastrofy – przez 2 GODZINY POKAZYWAŁ ZAPĘTLONE kilkuminutowe UJĘCIE BIEGAJĄCYCH OBOK ROZBITEGO ŚMIGŁOWCA STRAŻAKÓW – podkładając pod nie durnowate wywiady i opinie ludzi, których udało się o tej, w pół do dziewiątej, gdzieś znaleźć i… żeby mieli cokolwiek wspólnego ze śmigłowcami albo ratownikami medycznymi. Żeby coś tam pobrąchali – byle w kontekście śmigłowców, katastrof i medyków. Ze szczególnym uwzględnieniem KATASTROF.

To był po prostu koncert żerowania na TRUPACH. Gdy te typki, pod pozorem informowania społeczeństwa – robili smutne minki, a natężenie powtarzania na kwadrans frazy zawierającej ilość potwierdzonych ofiar – była proporcjonalna w kwadracie do ich rzeczywistego narastania.

Przez te 2 godziny – ta TELEWIZJA INFORMACYJNA nie podała ANI JEDNEJ informacji o tym, że tworzą się na A4 10 kilometrowe korki, a nie daj BÓG już nikt z nich nie wpadł na to, aby poinformować ludzi, żeby od granicy Niemiec nie pchać się pod Legnicę po A4. A coś o ewentualnych propozycjach objazdów? Nigdy!

Ważne było wtedy dywagowanie – czy MI2 spadł bo była mgła, czy może dlatego, że był stary, a może dlatego, że płaty wirnika uległy oblodzeniu.

Jak wiadomo Kowalski – bez tej wiedzy, nie mógłby w spokoju wypić porannej kawy.

Dziś wieczorem podano nagłówek w portalu młodych, wykształconych z wielkich miast:

Zaskakujące wyniki sekcji zwłok Faissta!

Zapamiętajmy: Zaskakujące!

Znana jest przyczyna śmierci Sebastiana Faissta, 21-letniego szczypiornisty reprezentacji Niemiec. Młody zawodnik zmarł z powodu niewydolności serca. Wcześniej podejrzewano, że przyczyna zgonu był tętniak mózgu, lub też pęknięcie naczynia krwionośnego w czaszce.

Prawda, że jesteście zaskoczeni?

Ja jestem cholernie!