O odkurzaniu.

Zupełnie bez złośliwości dokonam pewnej analizy.

Czego potrzebujemy aby posprzątać jakąś powierzchnię? I uściślijmy – posprzątać, nie uporządkować. Historycznie i ewolucyjnie rzecz biorąc – potrzebujemy do tego np. miotły, zmiotki, grabek – do zgarnięcia, wygarnięcia i zgromadzenia zanieczyszczeń, a także szufli, szufelki, łopaty – do ich usunięcia z powierzchni sprzątanej.

Efekt sprzątania to powierzchnia oczyszczona wizualnie i fizycznie, a brud wyniesiony, wywieziony – do kosza, zasobnika, śmietnika i dalej, tam gdzie wywozi się zanieczyszczenia.

Ewentualnie, gdy już jesteśmy na poziomie cywilizacyjnie wyższym – używamy odkurzacza. Odkurzacze dzisiaj to jest, jak wszyscy wiecie – pole technologicznych popisów. Długi czas była tam stagnacja, którą łamał jedynie, znakomity, amerykański Rainbow z separatorem odśrodkowym i filtrem wodnym, ale później już pojawiły się tanie odkurzacze z filtrami HEPA, następnie roboty Roomba i ich liczne klony, a także pionowe odkurzacze bezprzewodowe, które są dziś bardzo popularne, bo poręczne, a oferują kapitalną wydajność.

Czytaj dalej „O odkurzaniu.”

Zombiaki

Dzisiaj rano, na Podgórnej, stanąłem przed przejściem dla pieszych. Wkroczył 10-latek. Nieśpiesznie ruszył. W lewej ręce trzymał smartfona, w którym oglądał jakieś video, a w prawej miał kanapkę z dżemem, którą zajadał. Przechodził z godnością obywatela, który rozumie swoje prawa i w pełni z nich korzysta. Skręcił na chodniku o 90 stopni nie odrywając wzroku od ekraniku. Dane o rzeczywistości zbierał albo kątem oka, albo drogę znał na pamięć. Jak ten koń, co kiedyś woził na furmance pewnego pana do Ołdrzychowa. I obaj spali. I koń i ten Pan. Niestety, któregoś dnia trafili pociąg na przejeździe.

Nie dzieje się nic

18 kwietnia 1930 roku brytyjskie BBC zapoczątkowało taką piękną tradycję, że gdy nic interesującego się nie wydarzyło – to powiedzieli, że „dziś nie wydarzyło się nic godnego uwagi” i przez 15 minut przeznaczone na wiadomości grali muzykę.

Piszemy to tak apropos „zaproszenia na nieistniejące wydarzenie”, które nam się przed chwilą wyświetliło na Facebooku. Alternatywą dla zapraszania na nieistniejące wydarzenie – może być, na przykład, nietworzenie nieistniejących wydarzeń. Można wtedy np. napić się istniejącej kawy, wyjść na spacer z istniejącym psem, lub w spokoju popatrzeć w dal.
Lub na czyjś tyłek.

Nieoczekiwane spiknięcie gejmerów

[31] 09.12.2021.

Z poważnych zdarzeń wczoraj: przejeżdżam obok Makdonalda.
Godzina 14:45. Patrzę, do okienka 0 aut, na parkingu pusto. Szybka decyzja. Myślę – zjem. Dowiem się w końcu, jak ta legendarna bułka z kotletem i frytkami smakuje w Bolesławcu. Ostry skręt w prawo. Luzy jak nigdy (od 1 grudnia). Wychodzę z auta. Podekscytowany.
Przy wejściu jakiś facet coś krzyczy, chyba nawet, że „kurwa i pierdolę”, ale mam czapkę, na niej kaptur – to zasadniczo nie słyszę.
Podchodzę do drzwi i czytam, że Makdonald zepsuty jest.
Jak Tomasz niewierny – pociągnąłem za klamę. Bez efektu. Stanąłem z boku. I patrzyłem, jak kolejni podjeżdżają i ciągną za klamę.

Pojechałem do domciu. Zjadłem zwykły obiad, co mamełe ugotowała. Zupę jarzynową, pierożki i surówkę. Dobry był. Ale w ogóle nie był amerykański.
Jak wracałem przez rondo w Łaziskach, do metropolis, w kierunku Kosiby – zauważyłem, że po prawej zawiesili, na wlocie, nowy radarek ostrzegawczy, który mierzy nam prędkość na łuku drogi. Niby nic, ale zawsze wydano na to z 10-15 tysięcy, ktoś zarobił, ktoś miał pracę. Koniunktura gospodarcza podkręcona w kryzysie.

Czytaj dalej „Nieoczekiwane spiknięcie gejmerów”

Parowa – porcelanowe miasto

To jest Lil Dagover, słynna przedwojenna aktorka niemiecka, która zagrała m.in. jedną z głównych ról w słynnym filmie „Gabinet doktora Caligari” (reż. Robert Wiene) – który uważany jest za jeden z pierwszych w historii kina filmów grozy.

Lil Dagover


Dla nas jednak, ciekawa może być inna, związana z panią Lil, historia. W 1930 roku zagrała ona w emitowanej kinach, filmowej reklamie – cenionej na całym świecie porcelany z Parowej. Parowa (Tiefenfurt) produkowała najwyższej próby porcelanę, ćwierć wieku wcześniej niż bawarski Rosenthal. Nawet na pieczęci poczty w Parowej widniał slogan: „Tiefenfurter Porzellan ist weltbekannt“ – Porcelana z Parowej jest znana na całym świecie. Szczególnie popularne były serie zastaw stołowych określanych jako chińska czerwień i chiński błękit – tzn. w Parowej, 100 lat temu podrabiali chińskie produkty i robili na tym spore pieniądze 😉 Sama zaś Parowa nazywana była w Niemczech „Porzellanort Tiefenfurt”, czyli porcelanowym miastem.

„Chiński Błękit” z Parowej

Sezon wchłaniania. Bez śniegu.

[13] 08.02.2020

[Drunk Admin Mode Off]

Piąteczek bardzo mnie ubogacił społecznie. Zaczęło się domówką około g. 18, potem już szło, jak śnieżna kula. Mnóstwo przyjaźni, poznanych wspaniałych osób płci obojga. Ważne rozmowy. Około 2:30 dyskutowaliśmy na temat tego, czy Daniel Barenboim daje radę jako dyrektor artystyczny mediolańskiej La Scali i kiedy wyraziłem wątpliwość, to Seba chciał mi pierdolnąć, na szczęście przyszła wtedy Amelka i zajęliśmy się jej rwaniem, co jest fajnym i bezpiecznym zajęciem, bo wszyscy doskonale i od dawna wiemy, że nigdy nic, poza gadaniem, z tego nie wyjdzie. Znalazłem się około g. 5 w domu, gdzie zapoznałem się z newsami od Was.

Info dla Magdy: nie możesz nazywać tej pani ku**ą, za to, że Cię wyrzuciła, bo do lokali nie wchodzi się ze swoimi napojami.

Czytaj dalej „Sezon wchłaniania. Bez śniegu.”

6 lat na fejsie.

7 stycznia 2014. Po powrocie z emigracji edukacyjno-zarobkowej wróciłem do Bolesławca i mi się nudziło. Wyszedłem z psem. Pod płotem spotkałem ziomka, któremu też się nudziło. Zadzwoniliśmy do mojego kuzyna, który miał akurat dziekankę i… nudziło mu się.

Po wypiciu stosownej ilości piw – założyliśmy profil o nazwie The Bad Bunzlauer, który miał realizować założenie infotainmentu – czyli informowania z odpowiednią dozą luzu i humoru – w kontraście do dominującego lokalnie nurtu dziennikarstwa emeryckiego. Około 2 lata (luty 2016) zajęło nam, działającym z doskoku amatorom, prześcignięcie w lajeczkach lokalnych liderów. Potem połapaliśmy stałe prace i narobiliśmy dzieci – więc nie dało się utrzymać czołówki, ale nie o wyścigi tu przecież chodzi. Pomysłów mamy nadal mnóstwo, ale trochę nie ma kim robić – bo wszyscy zajmujemy się swoim życiem i pracą. I graniem online. A także graniem online w pracy. I tuningowaniem VW. No i oczywiście piciem piwa. Bo można pić i palić mając dzieci. Ale trzeba wcześnie wstawać. Na tym polega odpowiedzialność 🤣🤣

Czytaj dalej „6 lat na fejsie.”

Miasto Portowe Bolesławiec

[12] 01.10.2019

Te wpisy miały być co tydzień, albo dzień. Okazało się, że ta obietnica sprzed roku warta była tyle, co proza życia. Poprzednia notka była w maju. Sam przyznaję, że to skandal. Ale może chodzi o to, że lato eliminuje depresję, a jesień uruchamia. A, jak wiadomo – większość pisarzy, artystów i w ogóle, innych wybitniaków, to utaplani w depresji psychole…

To może streszczę, co się działo ważnego, od maja, bo bardzo miałem plany ambitne na ten sezon ciepły. Miałem schudnąć 10 kilo, wystartować kilka razy w jakichś amatorskich zawodach sportowych, poznać nową dziewczynę, ograniczyć picie, zacząć oszczędzać i 4 lata od końca remontu, zamontować rolety w pokoju.

Podsumujmy sukcesy.

-Schudłem do czerwca 2 kilo. Do lipca przytyłem 4.
-Wystartowałem w zawodach rowerowych w BC – na których mało nie umarłem z wysiłku. Dziewczyny nie poznałem, picie utrzymuje w normie. Ostatnie raporty z konta oznaczają, że ktoś kłamie. Albo oni – ci co gadają, że jest tak, kurwa dobrze, albo, że ja wydaję znacznie więcej niż rok temu.

Zamontowałem 1 roletę. Jeszcze tylko trzy.
Proszę o łaskę. To trwa prawie 20 minut.

Czytaj dalej „Miasto Portowe Bolesławiec”

Konstanty Mucha

[11] 20.05.2019

W sobotę były moje urodziny, wczoraj były urodziny Belli, w następną sobotę urodziny Padre. Wieczorem wszedłem do kibla, stanąłem nad muszlą i miałem zacząć, gdy wtem, w wodnym oczku, zauważyłem ruch, drobnych, koncentrycznie rozchodzących się, fal. Mucha wpadła i się topiła.

Mam taki feler, że w różnych zadziwiających momentach, mózg mój przełącza się na tryby alternatywne. Oczywiście nie zawiódł i tym razem.

Konstanty Mucha
Czytaj dalej „Konstanty Mucha”

Po przerwie

[10] 15.03.2019

Zapuszczony trochę ten pamiętnik został. Przepraszam. Praca, nauka, prokrastynacja, depresja, kryzys związku. Zwykłe życie. Przyroda.

To może zacznę od ostatniego wpisu, bo obiecałem poinformować ile poszło na naprawę francuskiej fury. 1200 złotych. To, jak splunął, w sumie. Bo, gdy wpisywałem w wyszukiwarkę objaw: „gaśnie nagle i bez ostrzeżenia, przy 120 km/h, na lewym pasie, A4 przy wyprzedzaniu ukraińskiej ciężarówki z kapustą” – to na samym forum „Elektrody” wychodziło mi 20 przyczyn. A na innych jeszcze z 15. Jako optymista zakładałem więc 3 tysiące na start, a potem wymianę silnika, 4 poprawki, a na koniec, histeryczne poszukiwania lokalnej, darmowej gazetki, z której lektury utkwiła mi jedynie w pamięci fraza: „złomowanie pojazdów – dojazd własny, gotówka do ręki”.

Tak, że franca jeździ dalej.

Czytaj dalej „Po przerwie”